Magazyn Siatkówka | 02 marzec 2006
* Pokazana okładka tytułu jest aktualną okładką tytułu Magazyn Siatkówka. Kiosk24.pl nie gwarantuje, że czytany artykuł pochodzi z numeru, którego okładka jest prezentowana.
W polskiej siatkówce w sezonie 2005-06 panują niepodzielnie dwa zespoły - wśród pań nie ma mocnych na Centrostal Focus Park Bydgoszcz, a wśród panów - wszyscy zadają sobie pytanie kto pokona dzielnych chłopców trenera Ireneusza Mazura... Śmiałka nie widać.
Hala Urania w Olsztynie miała być tym miejscem, gdzie po raz pierwszy mieli zejść pokonani siatkarze bełchatowskiej Skry - taką nadzieję miało wielu, głównie tych, którym zwycięstwa mistrza Polski zaczynają się nudzić oraz przeciwnicy - to zupełnie naturalne. Zupełnie innego zdania są zawodnicy z Bełchatowa i trudno nie przyznać im racji.
- Na wymagającym boisku wygraliśmy 3:1 i możemy dalej się cieszyć i liczyć, że dane nam będzie dociągnąć siatkarski rekord nie pokonanych w lidze do samej mety. Tak na początek w rundzie zasadniczej, a potem przyjdzie pora na play off - powiedział w rozmowie z nami libero Skry, Krzysztof Ignaczak. - Nie powiem, że mnie to nie cieszy i nie nakręca. Schodzę z parkietu i notuję w myślach kolejny sukces. Fajnie będzie to utrzymać do końca - ciężko by było taki wyczyn powtórzyć, to jest pewne, ale my też jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami i wszystko może się zdarzyć - to nie jest scenariusz filmowy, tylko twarde życie na ligowych boiskach - dodał szczęśliwy "Igła”.
- Trudno sobie wyobrazić lepszy i bardziej optymistyczny początek Nowego Roku. Bardzo bym chciał by do końca był taki szczęśliwy. Jednak musimy być cały czas niezwykle skoncentrowani, przed nami trudne mecze i nawet tych słabszych zespołów nie można lekceważyć, bo nie jeden się przeliczył w takich kalkulacjach - powiedział "bombardier” Skry, Mariusz Wlazły. Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Michał Winiarski - do tego faktu, Michał już zdążył wszystkich przyzwyczaić. Jednak to skromny chłopak i daleko mu do popadania w samozachwyt - "Nie, nie liczę tych wyróżnień, bo tak naprawdę nie mają one dla mnie większego znaczenia. Siatkówka to gra zespołowa i cała drużyna ciężko pracuje na końcowy wynik, wszystkim nam równo należą się takie nagrody” - powiedział Michał Winiarski.
- To był zdecydowanie cięższy pojedynek niż ten z pierwszej rundy, kiedy to bez żadnych problemów wygraliśmy 3:0. Sporo nerwów kosztowały mnie pierwsze trzy sety, ale moi chłopcy walczą zawsze do końca, wiedzą o co. Olsztyn będzie coraz groźniejszy, jeszcze wiele nerwowych chwil przed nami. Kolejne spotkania też będą wymagały od nas wyśmienitej gry - i Częstochowa i Jastrzębie również liczą na wygrane - powiedział trener Ireneusz Mazur.
Przed meczem rozmawialiśmy z Piotrem Gruszką, siatkarzem PZU AZS Olsztyn.
- Jak trzeba zagrać ze Skrą aby ich pokonać?
- To nie jest łatwe zadanie. Skra w tym sezonie gra rewelacyjnie. Od początku siatkarze z Bełchatowa pokazują, że mają niezwykle wartościowy zespół. Bardzo dobrze spisują się w Lidze Mistrzów, jestem pod wrażeniem - to mogę szczerze powiedzieć. Puchar Polski wygrali w cuglach, z wielka klasą. Mają wszystko co jest najważniejsze dla drużyny, która może osiągnąć wiele - każdy element siatkarskiego rzemiosła funkcjonuje jak należy. Zagrywka, blok, atak, są prawie bezbłędni w przyjęciu. Aby ich pokonać, my musimy wznieść się na wyżyny naszych umiejętności i zagrać na maksymalnej koncentracji. Jest to możliwe, wszystko jest możliwe, to jest sport.
- Wielu zadaje sobie pytanie, kiedy ktoś na polskim podwórku pokona chłopców trenera Ireneusza Mazura. Są też tacy, którzy na to czekają.
- To normalne. Zasada "bij” mistrza nie umarła. Każda drużyna wychodzi na parkiet i ma nadzieję, że to właśnie ona będzie tą pierwszą, która tego dokona. Mam wielką nadzieję, że nam się to uda. Panuje pełna mobilizacja. Jednak przygotowujemy się całkiem naturalnie, bez wariacji. Będzie to hit ligowy. Lubię takie mecze, one wyzwalają ogromne pozytywne napięcie i koncentrację. Są potrzebne, przyciągają i ludzi i media.
- W Nowy Rok weszliście z nowym trenerem?
- Z Waldemarem Wspaniałym pracuje się nam bardzo dobrze. Trenujemy ciężko od samego początku. Mentalnie do nas dotarł, zaczynamy wierzyć i rozumieć, że nadal jesteśmy dobrzy i możemy wygrywać. Wszystko zaczyna się układać. Nowy Rok, nowe nadzieje i wszystko jest na dobrej drodze. Równie dobry wpływ ma na nas drugi trener Mariusz Sordyl. Mamy z nim bardzo dobry kontakt, rozumie nas - przecież jeszcze nie tak dawno z nami grał. Pomału sygnalizujemy, że forma rośnie, mam nadzieję, że najwyższa będzie w fazie play off.
- W ubiegłym sezonie grałeś w Skrze, teraz grasz w Olsztynie - czy Twoja wiedza o rywalu będzie wykorzystana w tym meczu?
- My wszyscy znamy się bardzo dobrze, nie łatwo czymś zaskoczyć. Trzeba po prostu dobrze zagrać, najlepiej jak się potrafi. Każdy z nas dobrze wie co do niego należy - tylko trzeba to zrobić. Ten rok spędzony w Bełchatowie zawsze będę miło wspominał - wygraliśmy wszystko i Puchar Polski i zdobyliśmy mistrzostwo, czego można chcieć więcej. Tu, w Olsztynie gram z chłopakami, których znam od lat, trenera Wspaniałego również. Jestem zadowolony - ja patrzę tylko na to od strony sportowej - zakończył Piotr Gruszka.
Olsztyn to siatkarskie miasto, tu zawsze był dobry klimat dla tej dyscypliny. Kibice doczekali się dobrego meczu w trzech pierwszych partiach - czwarta nie pozostawiła wątpliwości kto był lepszy - jednak ci najwierniejsi nie załamują się i wierzą, że to co najlepsze dostaną na deser, czyli w decydującej fazie rozgrywek. - Mamy wspaniałych kibiców, dla nich nie odpuścimy i oczywiście dla siebie. Szkoda, że się nie udało, ale taka jest siatkówka. To co najważniejsze dopiero przed nami, z pewnością wygrana nad Skrą bardzo by nas wzmocniła. Potrzebne nam spektakularne zwycięstwo - powiedział siatkarz PZU Michał Bąkiewicz, który wyraźnie wraca do formy.
Małgorzata Gotowiec