Czytelnia Kiosk24.pl

O zbędności teorii i niezbędności praktyki, czyli jak interpretować opowiadanie Idy Fink. (numer 9/2008)

Polonistyka | 12 listopad 2008


Polonistyka

Zamów prenumeratę tego tytułu

* Pokazana okładka tytułu jest aktualną okładką tytułu Polonistyka. Kiosk24.pl nie gwarantuje, że czytany artykuł pochodzi z numeru, którego okładka jest prezentowana.

Czym jest, czym powinna być interpretacja? Swobodną wypowiedzią zainspirowaną przeczytanym tekstem czy wierną jego wykładnią? Sztuką błyskotliwego czytania czy mozolnym dochodzeniem do sensów ukrytych w tekście? Gdzie leży granica między indywidualnym, oryginalnym odczytaniem utworu a pseudointelektualnym bełkotem formułowanym na marginesie cudzych myśli ubranych w literacki kształt?

Pytania te, przedmiot licznych sporów literaturoznawców i poststrukturalistycznych filozofów, mają zupełnie inny wymiar, gdy towarzyszą metodologicznym dysputom i zupełnie inny wtedy, gdy dotyczą problemów szkolnej interpretacji tekstów.
Dawno, dawno temu, gdy sprawiedliwie i mądrze królował nam Jego Wysokość Strukturalizm, szkoła i uniwersytet podążały wspólną drogą ku jednemu celowi: ku odczytaniu sensu dzieła. Założenie było jasne: forma utworu literackiego jest niczym szkatułka ukrywająca skarb własnego sensu. Jeśli posłużymy się właściwy kluczem (czyli rzetelną, kompetentną analizą), uda nam się ją otworzyć i ów cenny sens wydobyć. Jeśli nie – sens utworu nam umknie, interpretacja „rozminie” się z tekstem. Takie założenie wymagało wykształcenia umiejętności pracy z tekstem, opanowania narzędzi pozwalających tekst ów opisać i zanalizować. Interpretacja naukowa i  szkolna wymagały tego samego – choć na innym poziomie kompetencji.
Dzisiejsza teoria literatury zdaje się zmierzać w zupełnie innym kierunku. Nawet najbardziej powściągliwi badacze mówią o dwóch odmianach interpretacji: klasycznej (wyjaśniającej), czyli podążającej za literą tekstu i nieklasycznej – swobodnej, uzależnionej od osoby interpretatora . Dla Umberta Eco odczytanie jest właściwe wówczas, gdy nie przeczy mu żaden fragment tekstu – ten mocno liberalny probierz, dopuszczający wielość odczytań, okazuje się jednak ograniczeniem nie do przyjęcia dla najbardziej radykalnych teoretyków interpretacji. Amerykański badacz Stanley Fish wysunie twierdzenie, iż czytelnik nie tyle tworzy interpretację, ile – w akcie interpretacji – kreuje sam tekst literacki. Dekonstrukcjoniści staną w obronie każdego odczytania, argumentując swoje stanowisko stwierdzeniem, że utwór literacki nie kryje w sobie żadnego sensu, nie można więc go odczytać ergo, nie
może być mowy ani o nieprawidłowym, ani o prawidłowym odczytaniu tekstu.

(...)

Bogumiła Kaniewska

Artykuł w całości jako plik PDF do pobrania znajduje się w zakładce Opis w ofercie tytułu Polonistyka

Wróć do czytelni