Czytelnia Kiosk24.pl

Szkolny wyścig szczurów (4/2011)

Emocje - czasopismo wychowawców, pedagogów i psychologów oraz rodziców | 30 sierpień 2011


Emocje - czasopismo wychowawców, pedagogów i psychologów oraz rodziców

Zamów prenumeratę tego tytułu

* Pokazana okładka tytułu jest aktualną okładką tytułu Emocje - czasopismo wychowawców, pedagogów i psychologów oraz rodziców. Kiosk24.pl nie gwarantuje, że czytany artykuł pochodzi z numeru, którego okładka jest prezentowana.

Problemem w wyścigu szczurów jest to, że nawet jeżeli wygrasz, to ciągle jesteś szczurem.
Lily Tomlin

Czy pamiętacie jeszcze film Jerry’ego Zuckera Wyścig szczurów, w którym ekscentryczny milioner wymyśla oryginalną rozrywkę dla najbogatszych bywalców swojego kasyna? Organizuje zawody, w których stawką jest nagroda w wysokości 2 mln dolarów, a zdobędzie ją ten, kto jako pierwszy dotrze do Silver City oddalonego o ponad tysiąc kilometrów. W wyścigu biorą udział przypadkowi goście kasyna. Nieświadomi manipulacji zostają uczestnikami szaleńczego ludzkiego wyścigu szczurów. Nie wiedzą, że każdy ich krok śledzą żądni emocji bogacze zakładający się między sobą, który szczur wygra. Skuszeni wysoką nagrodą uruchamiają w sobie najgorsze instynkty i – gotowi na wszystko próbują dotrzeć do mety przed innymi.
Film zawsze przywodzi mi na myśl rodziców, którzy trenują swoje dzieci na takie właśnie szczury. Szybciej, więcej, dalej. Bez względu na cenę. Bo liczy się tylko sukces. Co ciekawe, nie tylko dzieci stają się uczestnikami wyścigu szczurów. Ścigają się także rodzice – między sobą i sami ze sobą. Dlaczego to robią? Przyjrzyjmy się genezie zjawiska.

Egzaminy, egzaminy
Wikipedia podaje, że wyścig szczurów (ang. rat race) to pozbawiona sensu, bezwartościowa i niekończąca się pogoń. Określenie jest stosowane w odniesieniu do ludzi, którzy dążą do osiągnięcia sukcesu (zawodowego i/lub materialnego) i wszelką swoją aktywność podporządkowują obranemu celowi.
Wyścig szczurów w polskich szkołach istniał zawsze, jednak nabrał tempa dopiero w 2002 r. po wprowadzeniu egzaminów na zakończenie każdej szkoły. Mordercza rywalizacja, znana dotychczas z renomowanych liceów, przeniosła się do szkół gimnazjalnych i podstawowych. Nauczyciele traktują egzaminy jako sprawdzian swoich kompetencji zawodowych (podobnie postrzegają je dyrektorzy szkół), a rodzice domagają się co raz wyższe go poziomu nauczania. Jednocześnie coraz więcej rodziców uważa, że szkoła niedostatecznie przygotowuje do sprawdzianów kończących edukację na danym poziomie. Korepetycje ze wszystkich już prawie przedmiotów stały się tak popularne, że zaczęto mówić o przeniesieniu ciężaru edukacji poza szkołę.
To oczywiste, że nauczyciele starają się jak najlepiej przygotować swoich podopiecznych do egzaminów. Wiedzą bowiem, że dobre wyniki zwiększają szanse młodzieży na wyższe wykształcenie i lepszy start w życiu zawodowym. Sukcesy uczniów napawają ich dumą i potwierdzają ich własne umiejętności dydaktyczne. Jednocześnie mają świadomość, że wszyscy (dyrektor, władze oświatowe, rodzice) oczekują od nich skuteczności w nauczaniu, a ta nadal jest mierzona punktami i ocenami.

Najlepsi od kołyski
Rodzice obwiniają nauczycieli o napędzanie rywalizacji, sami jednak aktywnie w tym procesie uczestniczą. Dziś przyszłość dzieci planuje się, gdy są jeszcze małe, a nawet przed ich urodzeniem. Bo dziecko to inwestycja. Aby odniosło sukces w życiu, musi iść do dobrego liceum i na prestiżowe studia.

(...)

Anna Kiełczewska

Artykuł w całości jako plik PDF do pobrania znajduje się w zakładce Opis w ofercie tytułu Emocje .


Wróć do czytelni